MITMI jest jedną z tych restauracji w Łodzi, do których często zaglądam. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się bym była niezadowolona i to bez względu czy przyszłam na lunch, który mają od poniedziałku do piątku w ofercie czy też zamawiałam danie z karty. Z tego powodu nie powinno was więc dziwić, żę zdecydowałam się przetestować ich festiwalowe menu.
Kilka słów o restauracji:
MITMI jest małą, niepozorna restauracja znajdującą się w centrum Łodzi na Off Piotrkowskiej. Jest jednym z tych nieformalnych miejsc, do którego możecie przyjść zarówno na lunch jak i randkę z chłopakiem przed piątkowym wyjściem na imprezę. Restauracja ma swój własny niepowtarzalny klimat, gdyż wiszące tam obrazy, zmieniają się co jakiś czas i co ciekawsze, jeśli nam się spodobają, możemy je doliczyć do naszego rachunku. Jak sama nazwa wskazuje MITMI jest idealnym miejscem spotkań dla mięsożerców. Warto również podkreślić, że restauracja ta w 2015 roku znalazła się w słynnym, żółtym przewodniku z francuskim rodowodem Gault & Millau.
MENU I
Consommé z pieczonych warzyw z polentą
Klasyka kuchni francuskiej czyli wyrazisty, klarowny bulion z warzyw z opalanym porem i polentą ziołową. Wydawać by się mogło, że ,,rosół” z warzyw nie może być esencjonalny, jednak nic bardziej mylnego. Zupa pyszna, w pełni satysfakcjonująca, wegetariańska, a na dodatek dietetyczna.
Polędwiczka wieprzowa z gratin z selera oraz sosem z grzybów shimeji
Czyli azjatycka wersja kultowego polskiego przepisu. Tradycyjny sos na bazie polskich, leśnych grzybów został zastąpiony grzybami shimeji i marynowanym pieprzem, natomiast pure ziemniaczane zapiekanką z selera i pietruszki. Soczysta polędwica w pietruszkowej panierce idealnie się ze wszystkim komponowała. Co więcej porcja była jedną z większych jakie dostaliśmy podczas festiwalu. Naprawdę smaczne, doskonale doprawione mięsne danie.
Półsfera z białej czekolady z kremem cytrynowym i kruszoną bezą
Jest jednym z tych instagramowych deserów, który, aż prosi się o zrobienie zdjęcia. Otrzymujemy perfekcyjnie uformowaną monoporcję z białej czekolady, którą należy rozbić za pomocą łyżki, aby dostać się do środka z cytrynowym kremem. Deser bardzo efektowny, niestety jak dla mnie miał zbyt mocny, cytrynowy smak. Połączenie białej czekolady z truskawkowym musem, bezą i chrupiącym spodem było smaczne, niestety całość psuł krem.
Podsumowanie:
Jeśli lubicie mięsne dania oraz luźną, nienachalną atmosferę powinniście odwiedzić MITMI. Co więcej wegetarianie również znajdą tam coś dobrego dla siebie. Mi festiwalowe menu bardzo smakowało, a brak deseru, bo tak naprawdę go nie zjadłam nie był dla mnie problemem, gdyż pozostałe dania były naprawdę warte spróbowania, nie wspominając juz o tym, że porcje były duże i sycące. Jeśli kiedyś będziecie mieli okazję zamawiać z karty, bardzo polecam ich francuskiego, siekanego tatara wołowego z majonezem truflowym lub poliki wołowe duszone w porto. Wegetarianom sugeruję sprobować pysznego tatara z buraków z dodatkiem nerkowców. Burgery są też niczego sobie!
Dodaj komentarz