W poprzedniej edycji Restaurant Week Cztery Ściany znalazły się w łódzkiej czołówce festiwalu. Niestety nie miałam wtedy okazji przetestować ich menu dlatego też w tej edycji wiedziałam, że nie może zabraknąć ich na mojej liście z rezerwacjami. Miejsce to cieszy się bardzo dobrymi opiniami w Łodzi i niejednokrotnie było mi polecane przez znajomych. Czy warto się tam wybrać, sami wywnioskujcie.
Kilka słów o restauracji:
Mała i niepozorna restauracja znajdująca się w jednej z najładniejszych Łódźkich bram przy ulicy Piotrkowskiej 89. Autorska kuchnia dwóch młodych szefów, Mateusza i Oliwiera, opiera się na najwyższej jakości produktach. W karcie można zauważyć wpływy kuchni francuskiej, bo to właśnie tam zdobywali oni swoje doświadczenie. Poza standardowym menu, które zmienia się co około 2 miesiące, znajdziemy menu degustacyjne, które oparte jest o produkty sezonowe i zawsze jest zaskoczeniem. Składa się z sześciu potraw, do których możemy zamówić idealnie dobrane wino, podkreślające i uwydatniające smak danego dania. W Czterech Ścianach poczujesz się dopieszczony jak u mamy, już na samym wstępie dostajesz świeżo wypiekany chleb wraz z domowym, wędzonym masłem. Wszystko po to aby umilić ci czas w oczekiwaniu na zamówione potrawy.
Mała i niepozorna restauracja znajdująca się w jednej z najładniejszych Łódźkich bram przy ulicy Piotrkowskiej 89. Autorska kuchnia dwóch młodych szefów, Mateusza i Oliwiera, opiera się na najwyższej jakości produktach. W karcie można zauważyć wpływy kuchni francuskiej, bo to właśnie tam zdobywali oni swoje doświadczenie. Poza standardowym menu, które zmienia się co około 2 miesiące, znajdziemy menu degustacyjne, które oparte jest o produkty sezonowe i zawsze jest zaskoczeniem. Składa się z sześciu potraw, do których możemy zamówić idealnie dobrane wino, podkreślające i uwydatniające smak danego dania. W Czterech Ścianach poczujesz się dopieszczony jak u mamy, już na samym wstępie dostajesz świeżo wypiekany chleb wraz z domowym, wędzonym masłem. Wszystko po to aby umilić ci czas w oczekiwaniu na zamówione potrawy.
MENU I
Przystawka, której nie znajdziecie w festiwalowej karcie. Mała przekąska, którą dostajemy od restauracji w celu pobudzenia naszych kubków smakowych okazała się jedną z najlepszych rzeczy jakie jadłam. Chrupiący chips z burka, uformowany w niewielkie cannelloni, faszerowany twarożkiem z rzodkiewką, wydawać by się mógł czymś prostym, a jednak! Połączenie chrupiącej i kremowej konsystencji było naprawdę strzałem w dziesiątkę. No i plus za element zaskoczenia i dołożenie przysłowiowych dwóch groszy od siebie!
Szał szparagów
Już jakiś czas temu wspominałam,że sezon na szparagi w pełni się rozpoczął. W restauracjach możemy znaleźć je w przeróżnych odsłonach. Najczęściej jednak są tylko dodatkiem do dań. W przystawce Czterech Ścian to właśnie one odgrywają główną rolę i powiem szczerze, że jest to danie reprezentujące naprawdę wysoki poziom. Danie jest wyszukane, z pomysłem, jest czymś, czego nie znajdziemy w innych restauracjach. Białe szparagi otulone chrupiącą skorupką z szałwii, leżą na kremowym coulis, czyli sosie z czarnego chleba. Uzupełniającym dodatkiem jest mrożone żółtko, z którym szczerze powiem, nigdy się wcześniej nie spotkałam, a jest naprawdę zaskakująco dobre. Wydawać się by mogło, że żółtko najlepiej smakuje w postaci lekko płynącej, jednak nic bardziej mylnego. Danie idealne!
Już jakiś czas temu wspominałam,że sezon na szparagi w pełni się rozpoczął. W restauracjach możemy znaleźć je w przeróżnych odsłonach. Najczęściej jednak są tylko dodatkiem do dań. W przystawce Czterech Ścian to właśnie one odgrywają główną rolę i powiem szczerze, że jest to danie reprezentujące naprawdę wysoki poziom. Danie jest wyszukane, z pomysłem, jest czymś, czego nie znajdziemy w innych restauracjach. Białe szparagi otulone chrupiącą skorupką z szałwii, leżą na kremowym coulis, czyli sosie z czarnego chleba. Uzupełniającym dodatkiem jest mrożone żółtko, z którym szczerze powiem, nigdy się wcześniej nie spotkałam, a jest naprawdę zaskakująco dobre. Wydawać się by mogło, że żółtko najlepiej smakuje w postaci lekko płynącej, jednak nic bardziej mylnego. Danie idealne!
Gołąbek z Burgundii
Gołąbek z polikiem wołowym po burgundzku, nie przypominał tradycyjnego gołąbka, był lżejszy i delikatniejszy, gdyż farsz składał się tylko z gulaszu mięsnego i nie zawierał dodatków w postaci ryżu czy kaszy. Kapusta w którą mięso zostało zawinięte idealnie z nim współgrała, była młoda, lekka i delikatna.
Dodatkiem do gołąbka była zielona pyza, barwiona kapustą. Całość kompozycji idealnie dopełniał, gęsty, wytrawny sos na bazie czerwonego wina. O ile gołąbek rozpływał się w ustach, pyza jak pyza, mnie nie przekonuje. Zdecydowanie wybrałabym inny dodatek do tego dania.
Gołąbek z polikiem wołowym po burgundzku, nie przypominał tradycyjnego gołąbka, był lżejszy i delikatniejszy, gdyż farsz składał się tylko z gulaszu mięsnego i nie zawierał dodatków w postaci ryżu czy kaszy. Kapusta w którą mięso zostało zawinięte idealnie z nim współgrała, była młoda, lekka i delikatna.
Dodatkiem do gołąbka była zielona pyza, barwiona kapustą. Całość kompozycji idealnie dopełniał, gęsty, wytrawny sos na bazie czerwonego wina. O ile gołąbek rozpływał się w ustach, pyza jak pyza, mnie nie przekonuje. Zdecydowanie wybrałabym inny dodatek do tego dania.
Rukola czuje miętę do maliny
Naprawdę poziom deserów na tegorocznym Restaurant Week jest dosyć wysoki o czym możecie się przekonać we wcześniejszych wpisach. Prawie każdy deser chwalę ale ten…ten jest naprawdę przepyszny. Zdecydowanie najlepszy deser jaki do tej pory mieliśmy okazję spróbować.
Miękki ptyś nadziany miętowym kremem z dodatkiem gorzkiej czekolady ze świeżymi malinami oraz lodami z rukoli jest słodkim i jednocześnie orzeźwiającym połączeniem. Miejmy nadzieję, że właściciele wprowadzą deser do regularnego menu i każdy kto ich odwiedzi będzie miał okazję go spróbować.
Naprawdę poziom deserów na tegorocznym Restaurant Week jest dosyć wysoki o czym możecie się przekonać we wcześniejszych wpisach. Prawie każdy deser chwalę ale ten…ten jest naprawdę przepyszny. Zdecydowanie najlepszy deser jaki do tej pory mieliśmy okazję spróbować.
Miękki ptyś nadziany miętowym kremem z dodatkiem gorzkiej czekolady ze świeżymi malinami oraz lodami z rukoli jest słodkim i jednocześnie orzeźwiającym połączeniem. Miejmy nadzieję, że właściciele wprowadzą deser do regularnego menu i każdy kto ich odwiedzi będzie miał okazję go spróbować.
Podsumowanie:
Restauracja Cztery Ściany wywarła na mnie bardzo dobre wrazenie. Poczawszy od wspanialej obsługi, przez pyszne, wysublimowane połączenie smaków, po samą prezentację dań. Jedyne czego żałuję to że tak późno ich odwieziłam.
Restauracja Cztery Ściany wywarła na mnie bardzo dobre wrazenie. Poczawszy od wspanialej obsługi, przez pyszne, wysublimowane połączenie smaków, po samą prezentację dań. Jedyne czego żałuję to że tak późno ich odwieziłam.
Polecane produkty
Dodaj komentarz